Przed Wami bezwstydny post składający się głównie ze zdjęć mężczyzn, których ubóstwiam za talent i oryginalność.
A że przy okazji są nieziemsko piękni to już nie moja wina.
Na pierwszy ogień Robert Plant z Led Zeppelin. Zdjęcia z szalonych czasów, wypełnionych po brzegi narkotykami, imprezami i zdarzeniami, o których wstyd mówić, za to przyjemnie wspominać. Wielbię złociste włosy tego pana. A właściwie wielbię go w całości.
Jim Morrison z The Doors. Poetycko piękna twarz, bo i Jim Morrison wielkim poetą był, parafrazując Gombrowicza.
James Dean, czyli kochany buntownik nie do końca bez powodu, a poza tym świetny aktor lat pięćdziesiątych. Dzięki niespodziewanej śmierci pozostał na zawsze młody.
Marlon Brando. Klasyczne rysy i piękne ciało, jakby go całego Michał Anioł dłutem wyharatał. Również genialny aktor.
Johnny Depp. Po prostu Johnny.
No, już po wszystkim. Chyba tak bardzo nie bolało, co?
Gdzie, do cholery, jest Elvis?! O.o
OdpowiedzUsuńNa ołtarzyku. Elvis przecie jest osobisty, po co ma go Maryjka tak na afisz pieprznąć? Poza tym Elvis zasługuje na osobny post. Mhrrr *-*
UsuńAleż oczywiście, że dla Elvisa będzie osobny post! Aż będziecie rzygać z nadmiaru jego osoby :)
Usuń