sobota, 19 stycznia 2013

Raise your hand!

Na przekór nocnej porze i sennej, zimowej atmosferze czuję barwną energię wypełniającą mnie od końcówek włosów po paznokcie u stóp. Zaangażowałam się w coś, co ma szansę na duże powodzenie. Myśli wypychają mi czaszkę cukrową watą radości tworzenia, a niedaleka perspektywa zabawy w szalonym orszaku Dionizosa, boga wina, dodaje kolorowej posypki. Uwielbiam te chwile, kiedy umysł i serce depczą ograniczenia i znajdują nowe, lepsze rozwiązania. Gdy mocno czuję teraźniejszość, podrygującą w rytmie tej boskiej piosenki:
 
 

a przyszłość rysuje się tęczowo i niesamowicie, niczym psychodeliczny plakat z końca lat sześćdziesiątych.
Gdy gromadzę informacje na temat siebie i swoich możliwości i, o dziwo, stwierdzam, że nie jestem tak bardzo nikim jak mi się kiedyś wydawało.
Gdy poznaję coraz więcej Prawdziwej Sztuki.
Gdy czuję, że wychodzi mi coś więcej niż babeczki z czekoladą.
Rany, jak mi dobrze!



1 komentarz:

  1. aż chce się pląsać z tymi napranymi energią(i kto wie czy aby nie czymś więcej) ludźmi w tle. Albo i z samą Joplinką *_*

    OdpowiedzUsuń